Drogi Ray'u
Dziękuję za koncert.
Tylko szkoda, że były poustawiane krzesła.
Ale to nie Twoja wina.
Nie sądziłam, że tak ciężko opisać emocje, które z pozoru wydają się jasne. Ogarnęła mnie euforia? Nie, to nie była euforia.
Nie chciałam skakać, chciałam zapaść się pod ziemię. Żal? Nie, to nie był żal. Bo chciałam żyć, chciałam czuć i kontynuować co zaczęłam.
Ale nie mogę powiedzieć, że poczułam się szczęśliwa, za bardzo przytłoczyła mnie dzisiejsza rzeczywistość, kiedy uświadomiłam sobie, że przecież to jeden, jedyny niepowtarzalny Ray i drugiego świat już nie jest w stanie stworzyć.
I choć przez to odkryłam wyjątkowość tego wydarzenia, to nie wiedziałam, czy to dobrze, czy źle.
O tak, czułam się wyjątkowo.
To było uczucie doświadczania.
A po drugiej stronie Sonisphere, łatwo się zagubić.